Przejdź do treści

lotnisko

Port Elizabeth – 4 sierpnia 2008

Po śniadaniu (na którym zaśpiewaliśmy „Sto lat” Grajanowi) poszliśmy na bazar po pamiątki. Były fajne pamiątki z drzewa „metalowego” (nazywanego tak z racji swojej wagi). Potem poszliśmy na plażę i doczekaliśmy tam dobrze się bawiąc do czadu, kiedy Arek musiał zbierać się na lotnisko.
Mateusz dał mu na pożegnalnie kilka gadżetów (m.in. pocztówki z Józefowa) czym go najprawdopodobniej trochę zaskoczył.

Johannesburg – 24 lipca 2008

Rano obudziliśmy się nad Afryką. Czarny Ląd zasłaniały chmury więc nie mogliśmy sprawdzić czy rzeczywiście jest czarny…Gdybyśmy mogli zobaczyć go z trochę większej wysokości (np. z satelity) okazało by się, że jest to raczej Zielony Ląd.

Z Warszawy przez Stambuł do RPA – 23 lipca 2008

W końcu nadeszła data wylotu. Najpierw brakowało do niej pół roku, potem dwa miesiące, potem miesiąc, dwa tygodnie, tydzień, dzień i w końcu – jest. Mogliśmy zacząć podróż, w czasie której przemierzyliśmy 30 tys. km ze średnią prędkością 1 429 km na dobę.