Dotarliśmy do Pretori. Kolejnego miejsca na naszej drodze. Dzień zaczął się od Mszy sw. w kościele w Jahannesburgu. Co prawda katolickiej, ale trochę innej od naszej. Ksiądz jak nas zobaczył, to zaczął kazanie od 'Pewnego razu w Krakowie…’ Dużo większa role w czasie Mszy św. odgrywają tu 'cywile’, komunia jest pod dwiema postaciami, a Droga Krzyżowa jest w ruchu lewostronnym. Po kościele pojechaliśmy na śniadanie. Całkiem spore, bo musiało nam wystarczyć prawie na cały dzien.
Po drodze do Pretorii – przy pomniku upamiętniającym wojny z Zulusami spotkaliśmy się ze skautami z okolicy Pretorii. Skontaktowali się z nami przez Internet jak dowiedzieli się, ze przyjeżdżamy do RPA.
Obejrzeliśmy razem muzeum, wymieniliśmy się prezentami i pojechaliśmy dalej. Dalej czyli do Pretorii.
Po dojechaniu na miejsce zwiedziliśmy centrum miasta, zrobiliśmy zakupy (bardzo tanie banany, pomarańcze i awokado) i zaczęliśmy szukać naszego hostelu. Pomógł nam w tym GPS naszego pilota. Rozpakowaliśmy się i pojechaliśmy na kolację.
Była częściowo egzotyczna. Dla części za bardzo egzotyczna. Do tej pory ślimaki nie kojarzyły nam się z RPA… Jutro udajemy się w kierunku Parku Krugera. Po drodze będziemy podziwiać malownicze krajobrazy Gór Smoczych.
Mirek Grodzki