Zanim dotarli do Kapsztadu zajechali do muzeum, w którym jest wystawa poświęcona polskim sierotom z Syberii. 500 z nich zostało przygarniętych przez Afrykę Południową. Potem zajęli się chemią, będąc w fabryce, gdzie z aloesu wyrabia się kosmetyki i zapewne nie tylko. Wysmarowali się kremami i „jakby odmłodnieli”. Na Przylądku Igielnym jednym okiem podziwiali Ocean Indyjski, drugim – Atlantycki. Ten przylądek to najdalej na południe wysunięty punkt Afryki. Na obiad zjedli… rybę. Czyli bez niespodzianek. Nocleg mają w Kapsztadzie. Jutro zdobywają Górę Stołową. ZS