Jak na dzień przejazdowy całkiem sporo się działo: przejeżdżali przez Góry Smocze, byli w starej wiosce murzyńskiej (skansenie). Oglądali jak kiedyś żyli tubylcy. Być może jeszcze tak żyją.
Po drodze widzieli pawiany i szakala.
Nocują w starej posiadłości burskiego barona przerobionej na hotel. A tam jedli bycze ogony przerobione na kolację.
Po pięknym zachodzie słońca pojawił się Krzyż Południa.